Rzodkiewka mi wyrosła. Pod pachą. Śmieszne niemożebnie bo nie mogę luźno opuścić lewej ręki. Ha ha. W sumie wcale mi nie do śmiechu, bo pod szwem po usunięciu węzła chłonnego zrobiła się twarda gulka. Rzodkiew właśnie. Najpierw delikatnie jej dotykałam ze strachu, że mi się robią jakieś zrosty. Potem doszłam do tego, że mi po prostu zalega chłonka (czyli to, co zwykle przepływa przez węzły chłonne a teraz nie ma gdzie płynąć, więc się gromadzi w stałym miejscu spotkań i zastanawia, dokąd pójść). Okropnie to jest frustrujące z kilku powodów. Po pierwsze kurewsko mi niewygodnie z tym gównem pod pachą (ulżyłam sobie). Po drugie - do doktora mogę pójść dopiero w środę - wtedy przyjmuje w Centrum Onkologii. Dziś jest poniedziałek, muszę więc jakoś przetrwać kilka dni. Po trzecie - zła jestem okrutnie, że mi nikt nie powiedział, że coś takiego może się dziać. Dlaczego do ciężkiej cholery pacjentka wypuszczana ze szpitala nie dostaje pełnej informacji o ewentualnych następstwach pode...
Posty
Wyświetlanie postów z czerwca 4, 2018