Posty

Wyświetlanie postów z lipca 30, 2020

Małomiasteczkowa dusza

Mam małomiasteczkową duszę. Już tłumaczę, o co chodzi. Kiedy byłam mała jeździłam do mojej bułgarskiej Babci na samo południe, tuż przy granicy tureckiej, do wsi Ustrem. Spędzałam tam każde wakacje, zatem nie znałam polskich wsi i byłam pewna, że wieś na całym świecie wygląda tak samo. Miała brukowane ulice, plac centralny w kształcie słońca, z domem handlowym, księgarnią, kinem, restauracją i warzywniakiem. Nieco dalej była piekarnia oraz wielki park ze żwirowymi alejkami i pomnikiem chłopca z łabędziem. W urodziny można było dostać z parkowego ogrodu bukiet gladioli, a za częścią oranżeryjną  biegały jelenie. W dwóch wsiowych restauracjach lokalni mieszkańcy tańczyli na weselach, a w jednej w samo południe gromadnie się żywili, zwyczajowo bowiem szło się na szopską sałatkę i kebapczeta za nieduże pieniądze. Będąc dzieckiem zupełnym, wózkowym, byłam wożona przez mojego dziadka Dymitra do tejże restauracji. On siadał sobie z kolegami, zamawiał szopską i rakijkę, ja - w oparach d...