Posty

Wyświetlanie postów z sierpnia 26, 2018
Dziwne to były dwa tygodnie. Tak jak pisałam poprzednio - na początku czułam się super i do środy miałam poczucie, że życie - choć nieco "rzygotliwe" to jednak jest piękne. W czwartek było już słabiej, w piątek głównie leżałam, ale w sobotę poczułam nagle złudne moce, które pognały nas - mnie i małża - pod Halę Mirowską na zakupy i na spotkanie z mamą, która jeszcze była w Warszawie. Chcieliśmy zajrzeć do Hali Gwardii i pokazać, jak tam jest ładnie. Było. Zrobiliśmy małą rundkę, usiedliśmy na jakimś wege jedzeniu i pod koniec tegoż jedzenia poczułam, że jakoś tam jest mało powietrza i najchętniej bym się teleportowała do łóżka. Wychodzimy, ja na przedzie kolumny zasuwam nadspodziewanie dziarsko....bo wiedziałam, że za chwilę zemdleję. Usiadłam na krzesełku przy wejściu, zdążyłam powiedzieć tylko, że mi słabo jakoś...i odpłynęłam. Ocknęłam się chwilę później jak mnie mama i ciocia wachlowały talerzami z otrębów, Paweł trzymał mi głowę i sprawdzał puls. Ludzie nas mijali, ga...