Czasem słońce, czasem deszcz. Pogoda wciąż ładna ale u mnie zmiennie. Jasne, mogłabym poudawać, że w sumie jest git, czuję się całkiem dobrze i chorowanie zależy tylko od naszego nastawienia. Gówno prawda. Mogę się nastawiać do usrania a i tak jak mnie złapie kryzys to jest dno i muł. No więc dzisiaj z mułu już wychodzę ale wczoraj było źle. Fizycznie, bo żołądek mi się buntuje od dwóch tygodni i nie mogę wyjść na prostą. Zawsze miałam płaski i mocny brzuszek a teraz jestem jak rekin - rozszerzam się w połowie. Czuję wszystko, co zjem. Poza tym wypadają mi brwi. Z włosami jakoś sobie poradziłam emocjonalnie. Łysa mogę być przez chwilę ale brwi to mój must have, tym bardziej, że zawsze miałam ładne, nie rasowane, naturalne. A teraz zrobiły mi się takie wypsiałe, że aż mi trudno cokolwiek sobie dorysować. Tego nie uwzględniłam w swoich planach. Rzęsy też padły. Pajęczynki mam, jeżeli w ogóle je jeszcze widać. I wczoraj dopadł mnie kryzys. Za dużo tego. Popłakałam sobie, poużalałam się ...
Posty
Wyświetlanie postów z października 12, 2018