Jestem złym człowiekiem. Gadam, co bym zrobiła w różnych sytuacjach, a jak przyjdzie co do czego to dupa. Stoję dziś pod wileniakiem i czekam na autobus. Tam jest zawsze dużo różnych ludzi: alkoholików, bezdomnych, grajków ulicznych, trochę patologii. Podchodzi do mnie wysoki, przyjemny na twarzy młody mężczyzna, porządnie ubrany i mówi, że jest bezdomny i zbiera pieniądze na jedzenie i nocleg. Ponieważ nigdy nie mam przy sobie kasy powiedziałam, że niestety nie pomogę bo nie mam gotówki. Przeprosił i poszedł dalej. Podchodził do wszystkich ludzi na przystanku i każdemu mówił to samo. Czasem dostał jakiś drobniak. Nie mówił jęcząco-proszącym głosem, nie wdzięczył się, nie śmierdział alkoholem. Po prostu mówił jak mantrę. W pierwszym odruchu pomyślałam, że go zabiorę na zakupy i kupię mu jedzenie. Potem, że mogę mu też kupić obiad. A potem jak ta durna zaczęłam kombinować, że to może jakiś wariat i mnie na przykład dźgnie nożem, że może to jakaś akcja społeczna i pomagając wyjdę na ...
Posty
Wyświetlanie postów z stycznia 18, 2019