Tak sobie siedzę i myślę, i mam takie różne....myśli. Do myślenia zainspirował mnie tatuś jeden, którego dziś widziałam, który to mnie wkurwił późnym popołudniem. A potem pan, który się uparł, żeby karmić kaczki chlebem. Ale po kolei. Otóż idę sobie po moim nowym mieście i podziwiam, a w sercu kokosi mi się myśl, że: o godzinie 17.00 to już prawie wszystko zamknięte i muszę się nauczyć planować wypady "do centrum" trochę wcześniej. Po drugie - że nie muszę zasuwać jak elektryczne autko, tylko mogę spacerkiem, statecznie się poruszać i muszę to sobie wypracować, bo ciągle pędzę. Zatem idę wolno. Przechodzę przez parking pod Rabatem (to taki nasz supermarket i proszę nie rechotać). Pustawo dość. Słyszę jęczące zawodzenie dziecka i wzburzony głos męski. Myślę: "oho, znowu jakiś tatuś udowadnia światu, że ma posłuch" czyli muszę sprawdzić, co się dzieje. A dzieje się. Młode ok. 3 lat stoi na chodniku na bosaka i na każdy rozkaz ojca (wiadomo, władza, autorytet, ni...
Posty
Wyświetlanie postów z lipca 14, 2020