Życie jest piękne!!! Kiedy nie boli głowa, nie ma nudności i można myśleć ciągle o jedzeniu.
Od soboty mam taki przypływ energii, że aż się muszę pilnować bo mam zrywy higieniczne i kulinarne. Od czasu do czasu robię się ciutkę słabsza - na przykład rośnie mi temperatura do 37,3 a za chwilę znowu 36.8. I taka sinusoida przez dwie godziny. Nauczyłam się wyłapywać podniesienie temperatury bo od razu czuję lekkie osłabienie. Wtedy zasiadam na kanapie i z czystym sumieniem nie robię nic. Zajebiście fajne uczucie dać sobie prawo do robienia "nic".
A drugie cudowne jest to, że moi panowie naprawdę o mnie dbają. Sprzątają, piorą, gotują, zmywają, odkurzają. Ja sobie siedzę i odpoczywam a wokół wszystko gra. I tak sobie myślę o tych wszystkich kobietach w podobnej sytuacji, które nadludzkim wysiłkiem muszą zwlec się z łóżka i oporządzić dobytek, bo panowie mają dwie lewe ręce i sobie nie poradzą. Albo jak kobieta jest chora to dom porasta mchem i paprocią, a chłopiny muszą biedaki jeść codziennie pizzę. Albo wzywają teściową, żeby gotowała. Wstyd.
Mam świetnych chłopaków. Dziękuję <3
Od soboty zdążyłam już machnąć warsztat dwudniowy, rozprawiczyć zakwas buraczany, nastawiony tuż po powrocie ze szpitala (solidny, z mnóstwem czosnku, więc po wypiciu kubeczka w całym mieszkaniu "wali czochem" a ja zionę na kilometr). I zjeść dwa solidne arbuzy. Boskie.
Wczoraj natomiast byliśmy na sushi bo muszę jeść ryby, które wzmacniają efekt chemii - więc zdrowy rozsądek KAZAŁ mi wręcz opędzlować zestaw "Mały Samuraj", zagryźć pierożkami Gioza (to co, że bezrybne) i dobić arbuzem. Dałam radę :)
A dzisiaj wyczytałam w necie, że złapali tego fiuta, który w Zielonej Górze palił jeże. Czujesz? Podpalał jeże skurwiel jeden. Spalił około dwudziestu. Mam nadzieję, że ktoś mu podpali ten durny łeb, żeby poczuł na własnej skurwielskiej skórze co robił.
Komentarze
Prześlij komentarz