Skończyłam chemioterapię. Finito. Od 16 lipca najpierw co dwa tygodnie a potem co tydzień niby rano, ale jakoś tak coraz później czyli po 9.00 małż dowoził mnie do szpitala. Przy wejściu tłum i zawsze to samo pytanie "kto z państwa ostatni do rejestracji". Potem pilnowanie swojej kolejki, przywitania ze stałymi bywalcami, uśmiechy, rozmowy z przemiłymi paniami w rejestracji. Potem na pierwsze piętro do gabinetu zabiegowego na wpięcie "okablowania" do portu i towarzyszący mi od kilku tygodni lęk ile kilogramów wskaże waga. Pobranie krwi przez rurkę w porcie (nie przeżyłabym cotygodniowego wkłuwania się do żyły, o nie) i czas oczekiwania na wyniki morfologii. Będzie tankowanie czy nie. Ani razu nie miałam odłożonej chemii. Uff. Fakt, jadłam zacnie i bardzo o siebie dbałam kulinarnie (niby dlaczego się tak bałam wagi) ale też mój doktor jak tylko zauważył, że mi siadają wyniki od razu ordynował zastrzyki na poprawę parametrów krwi. Zatem po pobraniu juhy mieliśmy cza...
Posty
Wyświetlanie postów z 2018
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Wczoraj 9 chemia. Rządzące oszołomy wymyśliły dzień wolny, więc w szpitalu zamknięty barek - czyli bez kawy i soku. Wszystko w okolicy zamknięte. Apteka w szpitalu też nieczynna i widziałam panikę w oczach młodego mężczyzny, który biegł z nadzieją w stronę wejścia. Nie. Dzień odpoczynku dla kiboli po zadymach 11 listopada. Małż też miał przymusowe wolne, więc nie musiał wracać biegiem ze szpitala tylko sobie poszliśmy na spacer czekając na wyniki badań. Miło bardzo. Ogólnie wszystko poszło sprawnie i szybko. O 15.00 byłam w domu. Dobrze się czułam, nic nie bolało. A potem mnie napadło, żeby poćwiczyć jogę i się zaczęło. Wyobraż sobie, że owijają Cię workami z mokrym piaskiem i każą robić asany. Nagle odkryłam, że nie mogę się złożyć, bo mi przeszkadzają nadmiary. Po sterydzie zebrała mi się woda i czułam się jak mama Muminka. Skłony, pies z głową w dół, powitanie słońca - myślałam, że umrę. Trzęsły mi się ręcę i trząsł mi się tyłek. Masakra. Zasapałam się i spociłam. A pół roku temu b...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Dzisiaj mam dzień głębokoch rozkmin dotyczących lenistwa. W sensie - skąd wiadomo, czy jak leżę trzeciego dnia po chemii to jestem zmęczona czy leniwa? Żeby za bardzo się nie osadzić w zmęczeniu vel lenistwie postanowiłam pójść na siłownię. Przemawiają też za taką aktywnością całkiem racjonalne argumenty, mianowicie mam oponkę. Nigdy, przenigdy nie miałam a teraz mam. Nawet za czasów spasienia się bez umiaru czyli kiedy pierwszy raz wyjechałam do babci z moim ówczesnym chłopakiem a obecnym małżem. Chciałam mu bardzo pokazać kuchnię bułgarską więc pokazywałam, samej korzystając do woli. Bułgarska babcia też zadbała o edukację kulinarną do tego stopnia, że w dniu powrotu ukochany mężczyzna dopinał dżinsy leżąc. Ja nic nie dopinałam bo się nie zmieściłam. Zostały mi sukienki. Ale i wtedy nie było tego okrągłego i miękkiego świństwa z przodu. Była gruba dupa i mocarne uda. Teraz mam wszystko. I traumę. Nie mogę na siebie patrzeć w lustrze bo przez lysą głowę reszta wydaje się wi...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Nie miała baba kłopotu to wymyśliła, że pójdzie do centrum medycyny naturalnej. Dwa tygodnie temu. Pomysł się wziął stąd, żeby się wzmocnić w trakcie chemii. Jak czytam o alternatywnych sposobach wspierania organizmu to powinnam: łoić zakwas z buraków, lać w siebie kroplówkami witaminę C koniecznie lewoskrętną !! i doprawiać kurkuminą. Pić herbatki ziołowe rozmaite, soki warzywne hektolitrami (terapia Gersona), łykać witaminę D, K iB12 oraz essentiale forte ochronnie na wątrobę. No i popijać olejek konopny albo przynajmniej palić zioło raz w tygodniu lub suplementować się ziółkiem i piec ciasteczka z magicznym składnikiem. To ostatnie najbardziej do mnie przemawia i na to gotowość mam ogromną. Naczytałam się o tym wzmacnianiu i postanowiłam bohatersko zmierzyć się z medycyną naturalną. Zaczęłam ćwiczyć jogę w końcu, dlaczego więc nie zaufać też Chińczykom. Od jakiegoś czasu na śniadanie zajadam kaszę jaglaną z kurkumą, imbirem i suszonymi owocami, przepis zaczerpnięty z kuchni ...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Nie czytaj forów internetowych - mówili. Nie czytaj - mówili - bo się zdołujesz. Nie myśl o różowym słoniu. No to o czym będę myśleć, jak nie o tym?! I się doigrałam. Jeżeli łapię doła to tylko i wyłącznie po lekturze różnych forów albo komentarzy pod publikacjami o raczysku. I powinnam już wiedzieć, że to złe, że racjonalne myślenie się wyłącza tylko od razu widzę siebie na marach. Za każdym razem tak jest. Recydywistka pieprzona i durna. Trafiłam na FB na wywiad z dziewczyną, która napisała książkę o młodych pacjentkach onkologicznych. Poruszył mnie tenże wywiad, bo autorka opisuje rzeczywistość oddziałów, gdzie młode dziewczyny i kobiety kiedy są głośniejsze, albo zbyt radosne (taaaak, to przestępstwo jest straszne) bywają strofowane i upominane przez starsze osoby, że powinny się zachowywać bardziej ...godnie? Masakra jakaś. Czyli młode to już muszą umierać! skoro inni pacjenci mają chęć sobie pocierpieć ostentacyjnie to młode osoby muszą się dostosować. W każdym razie pod wy...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Sponsorem kolejnego tygodnia po chemii jest literka K jak Krew z nosa. Zaczęło się delikatnie, lekko podkrwawione smarki, więc publiczne oglądanie tego, co właśnie wysmarkałam nie jest wskazane. A zawsze kusi :) Myślałam, że szybko mi przejdzie. W końcu śluzówka mi się łuszczy tylko przez kilka dni, zatem pod koniec tygodnie powinnam już wyjść na prostą. Jednak nie. W nocy wracam z toalety, kładę się i czuję, jak mi z nosa leci. Przekonana, że to jakiś katarek lekki ocieram nos palcem i w ciemnościach widzę czarną smugę. Zbystrzałam błyskawicznie. Biegiem po chusteczkę, światło i co widzę? Czerwone smugi. Krótko to trwało ale wrażenie paskudne. Tym bardziej, że potem mi się nos skleja. No masakra jakaś. Co tydzień jakieś nowe atrakcje. Ale kierując się zasadą positive thinking cieszę się, że mój żołądek się uspokoił i nie przysłania mi palców u stóp, zatem czerwone gile też zaraz się skończą. Ciekawe, co będzie następne? Na razie z takich fajnych rzeczy to zaczęły mi odrastać włosk...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Czasem słońce, czasem deszcz. Pogoda wciąż ładna ale u mnie zmiennie. Jasne, mogłabym poudawać, że w sumie jest git, czuję się całkiem dobrze i chorowanie zależy tylko od naszego nastawienia. Gówno prawda. Mogę się nastawiać do usrania a i tak jak mnie złapie kryzys to jest dno i muł. No więc dzisiaj z mułu już wychodzę ale wczoraj było źle. Fizycznie, bo żołądek mi się buntuje od dwóch tygodni i nie mogę wyjść na prostą. Zawsze miałam płaski i mocny brzuszek a teraz jestem jak rekin - rozszerzam się w połowie. Czuję wszystko, co zjem. Poza tym wypadają mi brwi. Z włosami jakoś sobie poradziłam emocjonalnie. Łysa mogę być przez chwilę ale brwi to mój must have, tym bardziej, że zawsze miałam ładne, nie rasowane, naturalne. A teraz zrobiły mi się takie wypsiałe, że aż mi trudno cokolwiek sobie dorysować. Tego nie uwzględniłam w swoich planach. Rzęsy też padły. Pajęczynki mam, jeżeli w ogóle je jeszcze widać. I wczoraj dopadł mnie kryzys. Za dużo tego. Popłakałam sobie, poużalałam się ...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Dzisiaj kolejne tankowanie. Ja nie wiem, co oni we mnie leją, ale trudno mi będzie zrezygnować. Żart. Słyszałam, że pomimo powtarzalności smakołyku to każda chemia (w sensie że każde tankowanie) jest inna. A właściwie to, co później. Po pierwszym miałam ADHD. Totalny odlot. Czułam się i zachowywałam jak wiewiór po red bullu. Kuba syn patrzył na mnie z niejakim zdumieniem pomieszanym z niesmakiem, udawanym trochę i co chwila pytał: "coś ty paliła kobieto?" albo "co oni ci dali, to nie jest zakazane? Wariujesz gorzej ode mnie jak mam głupawkę roku". Co racja to racja. Pobiłam rekordy. Chichotałam, podskakiwałam, tańczyłam, robiłam miny, błyskałam dowcipem a riposty to miałam cięte jak katana. Druga i trzecia chemia pomimo nadziei, że będzie tak samo cudownie jednak trochę mnie zawiodła. Po jednej byłam osłabiona, po drugiej weszłam w zażyłe stosunki z kibelkiem. Pisałam o tym, więc gównianych wątków nie będę powtarzać. Dzisiaj jest czwarty wlew (lalala!!! już w za...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Latoooooo...wracaj proszę. Tak mi się podobały upały i możliwość siedzenia w pokoju przy otwartym balkonie i wygrzewających się na zewnątrz kotach, że teraz mam smutność. Świeci słońce i oszukuje, że jest ciepło, a nie jest. Obraziłam się i koniec. Wróciłam do pracy. Nie powiem, że pełną gębą bo umiem prowadzić 5 dni warsztatowych pod rząd w ciągu jednego tygodnia, a teraz to kulturalnie tylko w czwartki i piątki czyli dwa dni w każdym tygodniu. Tak przynajmniej planowałam. W końcu kazali się oszczędzać i dbać o siebie. To dbam. Ha! Kiedyś, kilka lat temu, kiedy sobie marzyłam, jak chciałabym pracować, to wizualizowałam, że jak będę miała w miesiącu 8 dni szkoleniowych - będę szczęśliwa. Dziś wróciłam do opcji tychże 8 dni i traktuję je jako "lajcik". I w ogóle sobie myślę, że jest ok i nie mam prawa narzekać. Kilka dni temu czatowałam z dziewczyną, która wychodzi do domu ze szpitala po...uwaga...100 dniach! Ludzie! Ile trzeba mieć w sobie determinacji, wewnętrznego ł...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Sceny ze szpitala. Siedzimy sobie z małżem na sofach na wprost wejścia i gadamy. "Patrz, Pani ma takie okulary słoneczne jak Twoje"- mówi małż. To patrzę. Wchodzi pani. Nieduża, szczupła, w cygaretkach i jakichś ładnych, płaskich pantoflach. Do tego krótki żakiecik/kurteczka a na głowie nieduży, ale bardzo twarzowy i gustowny sportowo dandysowaty kapelusz. No i okulary. Widać, że starsza, ale tak gustownie wyglądała, że mnie zachwyciła. Godzinę później stoję na pierwszym piętrze i ...gadam z małżem. W pewnym momencie ktoś podchodzi do mnie i mówi do ucha: "Chciałam pani powiedzieć, że wygląda pani świetnie bez włosów i super, że pani tak chodzi". Odwracam się, Stoi pani od kapelutka. Zaczęłyśmy rozmawiać, jak podziwiałam jej outficik, ona mój. I mówi: "Bo ja do tego kapelusza to specjalnie jeżdżę kabrioletem. A co! Tylko mi ucho zawiało i muszę mieć przełożoną chemię. Jeżdżę z koleżanką, tylko ona jest głucha to jej wiatr nie szkodzi. Ale teraz sobie wkłada...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Obnoszę się ze swoją łysą głową. Nie za bardzo lubię wychodzić sama, jednak towarzystwo mnie wzmacnia, ale są chwile, kiedy muszę stawić czoła rzeczywistości samodzielnie i nie jest to łatwe. Wiem już, co czują cudzoziemcy o innym wyglądzie, muzułmanki, osoby na wózku, niewidome, bardzo otyłe albo bardzo szczupłe. Inne. Jako społeczeństwo nie jesteśmy gotowi na jakąkolwiek odmienność, ale łysa baba to już odmienność level hard. Dzieci na mój widok albo łapią zawiechę i milkną, albo wytrzeszczają oczy i mijając mnie oglądają się z zaciekawieniem i czasami ze zgrozą. Tylko czekam, aż któreś ucieknie z krzykiem. W sumie im się nie dziwię, że nie wiedzą jak zareagować, skoro dorośli też nie umieją się odnaleźć. A wystarczyłoby się do mnie uśmiechnąć. Albo zapytać, co się stało, czy to taki pomysł czy konieczność. I już byłby temat do rozmowy. A widzę spłoszone spojrzenia. Wychodzi na to, że rodzice ze swoimi dziećmi nie rozmawiają na tzw "trudne tematy", nie odpowiadają sensown...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
A miało być tak pięknie! Miało, ale się zesrało. Wczoraj, drugiego dnia po chemii, czułam się rewelacyjnie. Tak mi bylo dobrze, że uwierzylam, że tym razem ominą mnie te różne dodatkowe atrakcje. No i doopa. Nie ominęły. Wszystko zgodnie ze znanym mi już scenariuszem. Dwa dni względnie dobrego samopoczucia a potem zjazd. Dziś czuję się i poruszam jak najstarsza starowinka. Truchtam drobnym kroczkiem, powolutku bo tylko na powolutek mnie stać. Truchtanie ogranicza się do wypadów do lazienki albo do kuchni i z powrotem na kanapę. No rekordy biję normalnie. Głowa niby pracuje, ale na 60 procent możliwości. Tak sobie myślę, że jak ktoś choruje przewlekle i nie może pracować przez kilka miesięcy to potem strasznie trudno jest wrócić do poprzedniego trybu. Mózg na bank się psuje, a ciało robi się ciastowate. Jak poszłam biegać w sobotę to czułam, jak mi się tyłek trzęsie, a tego ostatnio nie grałam. Ostatnio, czyli miesiąc wcześniej. Ale i tak teraz miałam lepszą kondycję niż dwa lata t...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Życie jest pełne niespodzianek. Przygnałam dziś rano do szpitala na kolejne, czwarte (ostatnie czerwone gówno) tankowanie a tu....nie ma miejsca na oddziale. Zsuprajzowałam się bardzo, ale mój roztropny doktor zarządził, że mogę trutkę dostać na oddziale dziennym czyli bez spanka. Zatem już dziś wiem, jak to jest i jak będzie wygladało lanie vanisha podczas białej chemii. Jest całkiem nieźle. Nie muszę czekać w ogólnej kolejce tylko śmigam na pięterko, pod gabinetem zabiegowym pusto, pielęgniarka mnie zaprasza, mierzenie i ważenie ( jak sportowcy he he. Szkoda, że waga nie drgnęła. Niby w pierwszym tygodniu mało jem ale potem nadrabiam. Hm). Wpinka do portu czyli wyprowadzenie kabelka do kroplowki (jak cudownie, że mam ten silikonowy wlew do baku. Ja bym kłucia żyły nie przeżyła), potem sobie siedzę w Strefie Relaksu gdzie ludki czekają na swoją kolejkę. Są fotele, woda, kawa, herbata i telewizor, z ktorego lecą na okrogło jakieś straszne głupoty. Tam sobie zaczekałam na doktora...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Dziwne to były dwa tygodnie. Tak jak pisałam poprzednio - na początku czułam się super i do środy miałam poczucie, że życie - choć nieco "rzygotliwe" to jednak jest piękne. W czwartek było już słabiej, w piątek głównie leżałam, ale w sobotę poczułam nagle złudne moce, które pognały nas - mnie i małża - pod Halę Mirowską na zakupy i na spotkanie z mamą, która jeszcze była w Warszawie. Chcieliśmy zajrzeć do Hali Gwardii i pokazać, jak tam jest ładnie. Było. Zrobiliśmy małą rundkę, usiedliśmy na jakimś wege jedzeniu i pod koniec tegoż jedzenia poczułam, że jakoś tam jest mało powietrza i najchętniej bym się teleportowała do łóżka. Wychodzimy, ja na przedzie kolumny zasuwam nadspodziewanie dziarsko....bo wiedziałam, że za chwilę zemdleję. Usiadłam na krzesełku przy wejściu, zdążyłam powiedzieć tylko, że mi słabo jakoś...i odpłynęłam. Ocknęłam się chwilę później jak mnie mama i ciocia wachlowały talerzami z otrębów, Paweł trzymał mi głowę i sprawdzał puls. Ludzie nas mijali, ga...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Jedna kreska to za mało. Teraz wciągam dwie. Po pierwszej chemii umierałam 5 dni, zanim sczaiłam, że muszę wysikać (no sorry, ale taka jest prawda) ten cały syf czyli cytostatyki, którymi mnie nafaszerowali. Po 5 dniach dopiero odkryłam arbuzy i mnie w dzień przesikało na wylot. Odkryłam też piwo bezalkoholowe, szkoda tylko, że skubane najlepiej działa w nocy - jak matka karmiąca budziłam się co godzinę, tylko ja do kibelka biegałam. Po drugiej chemii już uzbrojona w najmokrzejszy owoc świata dość szybko z siebie wywaliłam domestosa i vanish ale byłam tak masakrycznie słaba, że choć plany życiowe miałam ambitne to sił starczyło na leżakowanie na prawym boku albo na lewym. Tak przetrwałam 1,5 tygodnia, ale jak odzyskałam moc to poszło po petardzie. Machnęliśmy remoncik kuchni. Trzy noce kładliśmy się o godzinie 02.00. Cały piątek szorowałam szafki, w sobotę pomagałam ciąć dechy, w niedzielę blaty. W poniedziałek rano pomknęłam do szpitala z nadzieją, że się w końcu wyśpię ale i ...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
No i skończyło się rumakowanie. Tydzień zapaści, tydzień zmartwychwstania i znowi czarna dupa czyli trzecia chemia. Zauważylam, że im ciężej znoszę pierwsze dni po wlewie tym bardziej łapczywie oddaję się życiu w następnym tygodniu. Dostaję życiowego adhd - sprzątam, gotuję ...albo robię remont kuchni w wersji instant czyli w trzy dni. Potem znowu zapaść i tak w koło. Dziś znowu jestem na oddziale i wlaśnie czekam na swój koktajl mołotowa. Na razie próbują mnie wykończyć zapachami szpitalnego jedzenia. Mam wrażenie, ze to jest jak na warunki szpitalne niezłe zarcie, ale kompletnie nie moje. Zapach typowo polskiej zupy warzywnej na klasycznych przyprawach typu vegeta natychmiast mnie wiesza nad muszlą klozetową. Falafela, hummusu, pieczonej papryki i tofu tikka masala w życiu bym nie zwymiotowała, a na samą myśl o arabskiej i bałkańskiej kuchni mam ślinotok. Ale jarzynowa dziś jest mi obca ideologicznie. W ogóle pobyt w szpitalu powinien być zabroniony. Kiedy widzę ludzi tak strasz...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Powoli zmartwychwstaję. Bardzo powoli, ale jednak. Serce bije wolno, ale bije. Oglądam na youtubie tutoriale, jak wiązać chustę (hijab). Bardzo ciekawe doświadczenie. Widzę arabskie dziewczyny o przepięknych twarzach i makijażach jak Kim Kardashian, z rzęsami jak żagle a ustami jak maliny; wiążące na głowach przecudnej urody chusty wszelakie (hmm, ja mam dwa stare pareo, w tym jedno z dziurą i jedno coś do motania wokół szyi jak jest chłodno w kolorze "KiedyśByłoRóżowe") ... Wniosek na dziś? Najpierw powinnam kupić sobie jakiś ładny kawałek materiału a potem muszę się nauczyć malować porządnie żeby w ogóle startować do wiązania chusty. Inaczej będę wyglądała jak przodująca dójka. Nic mnie nie uratuje. Zdziwiła mnie jedna rzecz. Otóż dziewczyny mają pod chustami takie przylegające do głowy cieniutkie czapeczki. I dopiero na to wiążą swoje hijaby. Matko, jak im musi być gorąco! I zaczynam myśleć o jedzeniu. To jakaś jest psychoza maniakalno-depresyjna. Nie jem...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Chorowanie odczłowiecza. Tracę swoje emocje, tracę swoje ciało, siły. Pocę się, mam mokre ciuchy, nie mam siły wziąć prysznica ale zataczając się stoję pod strugą i głośno wciągam powietrze, żeby nie zemdleć. W poniedziałek po drugiej chemii już czulam się źle. Jakby mi ktoś zakręcił kran z dobrym samopoczuciem, silami, apetytem. W ciągu godziny osłabłam, a wszelka myśl o jedzeniu wyparowała mi z głowy, w zamian pojawiły się mdłości. Leżałam na wznak bez ruchu, żeby nie uruchamiać rzygopędnej maszyny. Pod wieczór poszłam do pielęgniarek z prośbą o zastrzyk przeciwwymiotny. Dostałam. Zadziałał skubany tak, że gabinet zabiegowy spadł mi na głowę. Ciśnienie poleciało w dół, śmigłowiec w głowie, a jak mi się chciało rzygać tak mi się chciało dalej, tylko bardziej. Do rana pielęgniarki czuwały nade mną a ja leżałam nieruchoma, bo mdlości. To bylo w poniedzialek wieczorek i tak jest do dziś, do czwartku, z niewielkimi zmianami. Jem arbuzy. To moje zbawienie. Bez nich pewnie dalej byłabym z...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Życie jest piękne!!! Kiedy nie boli głowa, nie ma nudności i można myśleć ciągle o jedzeniu. Od soboty mam taki przypływ energii, że aż się muszę pilnować bo mam zrywy higieniczne i kulinarne. Od czasu do czasu robię się ciutkę słabsza - na przykład rośnie mi temperatura do 37,3 a za chwilę znowu 36.8. I taka sinusoida przez dwie godziny. Nauczyłam się wyłapywać podniesienie temperatury bo od razu czuję lekkie osłabienie. Wtedy zasiadam na kanapie i z czystym sumieniem nie robię nic. Zajebiście fajne uczucie dać sobie prawo do robienia "nic". A drugie cudowne jest to, że moi panowie naprawdę o mnie dbają. Sprzątają, piorą, gotują, zmywają, odkurzają. Ja sobie siedzę i odpoczywam a wokół wszystko gra. I tak sobie myślę o tych wszystkich kobietach w podobnej sytuacji, które nadludzkim wysiłkiem muszą zwlec się z łóżka i oporządzić dobytek, bo panowie mają dwie lewe ręce i sobie nie poradzą. Albo jak kobieta jest chora to dom porasta mchem i paprocią, a chłopiny muszą bieda...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Co ja sobie myślałam? Że będę leżała w atłasowej pościeli albo na szezlongu i odpoczywała dystyngowanie, otoczona gromadą cichej służby? Że będę skubać bez entuzjazmu śliweczki i czeresienki, albo lekkostrawny obiadek? No, myślałam. Od dziś nauczka dla mnie, żeby nigdy niczego sobie nie wyobrażać. Zaczynam wierzyć, że gdzieś tam, jeden diabeł wie gdzie, siedzi jakaś złośliwa mała żmija i jak tylko wyłapie czyjeś wyobrażenie, nadzieję, że będzie "jakoś", to stuka na klawiaturce tymi swoimi żmijowymi paluchami (żeby ci uschły cholero jedna) i wszystko, ale to absolutnie wszystko idzie inaczej. Do doopy. Tuż po wlewach czulam się w miarę przyzwoicie. Troszkę słaba, lekko podtruta, zmulona delikatnie ale chodzilam o własnych silach i nawet we wtorek wieczorem zjadłam lekką kolację. Horror zaczął się w środę rano. Najpierw okazało się, że przejście do toalety to wysilek niewyobrażalny, po pierwsze uginały się pode mną kolana, poza tym tak kręciło mi się w głowie, że nie mogłam...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Wczoraj :) Muszę, no muszę o tym napisać bo to się po prostu w głowie nie mieści ale to jest pozytywne niemieszczenie. Po doświadczeniach na Wawelskiej w Klinice Onkologii, gdzie jest paskudnie, po Europejskim Centrum Zdrowia w Otwocku gdzie jest dość przyzwoicie ale jakoś tak ...archaicznie, nagle trafiłam do Magodentu, do rocznej kliniki. Magodent należy do Luxmedu i zawsze mi się wydawało, że to miejsce dla korpoludków których ubezpiecza firma albo dla bogatych ludzi, których stać na leczenie prywatnie. Okazuje się, że można mieć mega wysokie standardy i leczyć w ramach NFZ. Czysto, super architektura, wystrój, kolory, dużo siedzeń, klimatyzacja działa, czysto wszędzie. No dziw jakiś. Najpierw podczas przyjęcia dostałam zielony listek do naklejenia na ubranie - jako sygnał, że jestem świeżakiem i trzeba mnie traktować wyjątkowo. Potem pani pielęgniarka z pokoju zabiegowego wpięła mi się w port donaczyniowy delikatnie i odprowadziła na oddział. Tam druga pielęgniarka oprowadziła ...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Cale życie się przygotowywalam do tej chwili. Wszystkie trudne sytuacje, porażki, bolesne upadki, załamania, braki wiary i bezsilność. I wszystkie zwycięstwa nad swoją slabością, wzloty, osiągnięcia - prowadziły mnie do dzisiejszego dnia. Najpierw na kolana, kiedy myślałam, że się nie podniosę. A potem wstawalam, otrzepywałam kolana, wycierałam gile i łzy i do boju. Czasami jak Scarlet OHara mowilam sobie "jutro o tym pomyślę, jutro będę się martwila". Zbierałam siły i doświadczenia aby dziś stanąć do walki. Brzmi koszmarnie patetycznie i wzniośle, ale tak to czuję. A jeszcze świat mi sprzyja. Pogoda w sam raz, nie za ciepło i nie za zimno. I jeszcze tak mi się wszystko poskladało, zebym sobie poradzila. Jakby los mnie przygotowywał do tej trudnej walki. Dwa lata temu zaczęłam biegać i ćwiczyć intensywnie na silowni - wzmocnilam organizm, wytrenowalam serce, obniżyłam tętno. Zmieniłam dietę. Małż w międzyczasie skonczył swoją terapię systemową i jest dla mnie ogromnym, ś...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Dziś mam kompulsję kulinarną. Skoro pada i wieje - czujemy się zwolnieni z obowiązku jechania na działkę. Zatem rano zakupy w warzywniaku i wdzięczny wzrok pana Andrzeja, kiedy zostawiamy u niego stówę. Potem obładowani jak Trzej Królowie gnamy do domu bo zaraz lunie. I od momentu przyniesienia zakupów stoję przy kuchni i realizuję się kulinarnie. Gdybym mogła, nagotowałabym jedzenia dla batalionu wojska. Muszę się ograniczyć do trzech osób. I jeszcze mam tak śmiesznie, że do konkretnego gotowania potrzebuję konkretnej muzyki. Jak tworzę bałkańskie albo tureckie jadło to puszczam sobie Cecę albo bałkańską czałgę. Ja otwieram balkon ...a małż zamyka, bo twierdzi, że muza grzmi na całym osiedlu. No i niech grzmi! Jak mi dzwony napieprzają z pobliskiego kościoła to ja tego muszę słuchać. Jak gotuję hiszpańskie potrawy albo jakieś takie egzotyczne - to leci kubańskie reggaeton albo karaibskie rytmy - pasują też do tajskiej kuchni, nie wiem dlaczego. Ale dobrze, ze nie robię sushi bo mus...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Zostałam robocopem, albo panią Frankensztajnową, albo może androidem, w każdym razie wyglądam jak patchwork. Od wczoraj mam port naczyniowy. Innymi słowy na wysokości obojczyka znajduje się wlew do baku, przez który będę pół roku tankowała domestos i vanish i inne świństwa. Mam w sobie 28 centymetrów rurki i silikonową "zawleczkę". Żeby połączyć jedno z drugim najpierw zrobili mi dziurę w żyle i wpakowali ową rurkę, a potem przekopali się pod skórą do miejsca umocowania portu. Przybyło mi blizn i szwów. Wiem! Jestem jak Rambo! Kuba dzisiaj oglądał filmik na youtube z zakładania portu i miał minę, jakby chciał się porzygać. Dobra, ja filmiku nie obejrzę. Zakładanie trwało 40 minut, na "głupim jasiu" więc po całej imprezie nie umiałam sobie przypomnieć szczegółów ale pamiętam, że oglądałam z zainteresowaniem tabliczkę na oknie "nie otwierać okna", potem przykryli mi głowę płachtą i wcale mi to nie przeszkadzało a na koniec powiedzieli, że to koniec. I si...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Trochę się działo od mojego ostatniego wpisu. Walczę wciąż i nie odpuszczam. Cyk zmiany. Ci, co wiedzą to wiedzą a co nie wiedzą, to na koniec wrzucę info co to takiego. Obserwując siebie dochodzę do wniosku, że wciąż jestem w fazie pierwszej choć pozornie zmierzam dzielnie do przodu. W każdym razie działam, dowiaduję się, konsultuję, sprawdzam, podejmuję jakieś decyzje i wydawałoby się z zewnątrz, że ja taka ogarnięta i poukładana - no cud miód mądra kobieta, bez strachu w sercu, wiem co dla mnie dobre i zamiast lamentować to po prostu do boju. Ale to zmyła jest, taka fasada elegancka. Bo nawet, jeżeli mózg mówi, że muszę mieć chemię bo to moje zdrowie, to mój drugi mózg (albo moje rozdwojenie jaźni) mówi, że przecież nie wiadomo, czy ja mam jeszcze jakieś komórki i niech mi udowodnią i mnie przekonają, zanim zaczną we mnie lać domestos i vanish. Umówiłam się jeszcze na konsultację z innym onkologiem, żeby pogadać, Więc walczę, wciąż nie wierzę, że mnie to jednak spotkało i czekam...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Dziś to jest ten dzień kiedy wszystko idzie nie tak. Nie będę wdawać się w szczegóły bo to jakby przeżywanie stresów i irytacji po raz kolejny ale czasami jest pod górę. I dziś tak mam. I się boję tej chemii im bliżej do niej. I niepotrzebnie, albo potrzebnie - jeszcze nie rozstrzygnęłam - zaglądam na różne fora i się dołuję jeszcze bardziej, bo trafiam głównie na opowieści straszne i smutne i dołujące właśnie. W sumie może potrzebnie bo mnie rzeczywistość potem nie zaskoczy no i dowiaduję się, że powinnam kupić witaminę D i K i przygotować się pić napar z siemienia lnianego, bo mnie będzie bolał przełyk. No bosko. I mam te cholerne (chciałam napisać pierdolone ale mi jakoś głupio) uderzenia gorąca które mnie ...no dobra, wkurwiają do imentu bo siedzę sobie i pracuję albo oglądam tv albo co gorsza - szkolę i nagle włącza mi się grzanie. Było dobrze i komfortowo a jest za gorąco i zaczynam się rozbierać. Co za cholera jakaś przebrzydła wymyśliła taki mechanizm, żeby się ogrzewan...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Uffff. Dzień świra dzisiaj miałam normalnie. Spotkanie z moją doktor od chemioterapii. Ale po kolei. Najpierw czekałam tydzień, żeby do mnie ktoś zadzwonił z ECZ w Otwocku - ale nikt nie dzwonił. W końcu jak zadzwonili to miła pani wyznaczyła mi termin wizyty...za trzy dni. Ja tu w szale szkolenia - akurat siedziałam we Wrocławiu z perspektywą powrotu do Wawy i kolejnego warsztatu a tu drugiego dnia mam mieć wizytę i nie ma zmiłuj. Kolejny termin za dwa tygodnie ...to ja zdążę umrzeć przecież. Więc ruszyłam niebo i ziemię czyli zadzwoniłam do klienta i udało się drugi dzień przenieść na trzeci dzień więc w połowie warsztatów mam dzień przerwy i właśnie dziś to wypadło, zatem pojechałam do Otwocka. Dojeżdżam do Otwocka 15 minut przed czasem. Myślę - luzik zdążę jeszcze na siku. Karnie pobrałam bilecik na wjeździe i powolutku zmierzam kawał drogi przez las pod szpital, żeby zaparkować. Powodzenia. Wszystko zajęte. Wciepałam się obok jakichś samochodów ale b...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Intro: Z góry uprzedzam, że będą przekleństwa, zatem co wrażliwsze osoby uprasza się, aby zaniechały czytania. Na wkurwie jadę. Od rana. Chyba lekarze przechodzą jakieś specjalne szkolenia, jak gadać, żeby pacjenci nie rozumieli. I nie chodzi tu o terminy medyczne tylko zwykłe sprawy typu, czy muszę mieć skierowanie idąc do Rejestracji czy nie. Jak się odpowiednio z pacjentem porozmawia i sprawi, aby czuł się jak skończony kretyn i analfabeta to jest szansa, że głupek jeden przestanie przychodzić i zawracać głowę. I ciekawe, czy im się (doktorom) tak robi samoistnie czy jednak ich uczą...hmmm. Tak dzisiaj rano myślałam a potem mi się pogłębiło. Najpierw korespondowałam z doktorem moim, o której mam do niego przyjechać do Centrum Onkologii. Potem próbowałam się dowiedzieć, czy najpierw muszę do niego, do gabinetu a potem do rejestracji a potem znowu pod gabinet - tak jak ostatnio, czy może jest jakaś inna procedura (czytając jego odpowiedzi na moje proste pytania czułam się j...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Ogarnęłam warzywo pod pachą. Ale po kolei. Woziłam się z tym gównem ze dwa dni. Pewnie trwałoby krócej ale małż był chory (wirus go dopadł) i bardziej się skupiał na swoim bolącym gardle i temperaturze, niż na mnie. Ja w sumie też się na nim skupiałam, ale kostropata kulka była tak dokuczliwa i tak się bałam, że trzeba będzie ściągać chłonkę strzykawą (a tego nie lubię, oj nie), że się wyżyłam na chorym małżu. Najpierw na niego huknęłam, że dlaczego nie wie, czy to tak ma być z tą pachą i czy powinnam się bać. Kiedy odpowiedział - zgodnie z prawdą - że nie wie, bo się nie zna na węzłach chłonnych, to już dalej poszło z górki. Dostało mu się, że się nie interesuje, że nie czyta w internetach i się nie edukuje, żeby mnie wspierać i wszystko muszę sama ogarniać! Na jego nieśmiałą uwagę, że sam się kiepsko czuje i nie miał głowy do zajęcia się moim węzłem to już z czystym sumieniem go przyatakowałam, że w końcu to ja jestem w tym domu umierająca i niech się nie zasłania swoją chorobą b...